escape to black
Lanzarote was an escape. Escape from the terrifying, paralysing presence of Teodor ‘s absence.
Mr.T died on 3rd of december, and still when I vocal this sentence, when I feel it on my tongue, when I speak it out or just keep it for myself and swallow it together with salty taste of my tears I can’t believe it is true. I can’t absorb the meaning of that word. Its beyond my imagination.
I always knew that once he dies I am gonna be devastated and hurt but even in my most vivid imagination I could never ever even come close to what I have felt when that really happened.
I am not able to write about it even though many people encouraged me to do so as a sort of therapy. I could not. His death was bigger than words, what I felt can not be be put into words, can not be limited by the limitations of paper, screen, keyboard, sentence. It was and still is overwhelming. Mr.T’s death left me standing naked, torn appart, lost, vulnerable and empty.
My pain grew bigger and bigger with every second that reminded me he is gone forever and I could not imagine making another step without him following me. I did not know what to do, where to go, how to get up in the morning and move on. I did not know myself anymore. After all I was the person who always had a leash hanging around the neck, pockets full of poop bags and little white monster who pretended to be a dog walking around. WHO am I now?
We had to escape. I had to escape. I could not breath, our flat was trying to strangle me. Garden was dark, we did not turn on the lights so we did not have to look at him not chasing cats and birds there. We escaped to Lanzarote. A black island. How symbolic.
I went through the toughest hours, days of my life. And on that black island I managed to take the step forward, one small, tiny step, but an important one.
There is much more photos but they will be a part of something else ….
For now this is all I have to offer.
I miss u Mr.T, I miss u terribly every single minute. I am finding your hair everywhere, I hold them, roll them between my fingers, and feel you for a moment again. I am so grateful that you were loosing so many of them now.
Once my mom told me that she read a sentence on a grave somewhere that helped her deal with death of her close ones.
” You did not leave us, you are just ahead of us.”
Wait for me, wait for us
———————————————————————————————————————
Ucieczka do czerni
Lanzarote było ucieczką. Ucieczką od przerażającej, paraliżującej, wrzechobecnej nieobecności Teodora.
Pan T. umarł 3 grudnia i wciąż gdy składam to zdanie, kiedy czuje je na moim języku, kiedy wymawiam je na głos albo po prostu zachowuję dla siebie, by połknąć razem ze słonym smakiem moich łez, nie mogę uwierzyć, że to prawda. Przekracza to moją wyobraźnię.
Zawsze wiedziałam, że kiedy umrze, będę wtedy zdruzgotana i zraniona, ale nawet w najśmielszych snach, nie wyobrażałam sobie ani przez chwilę, co naprawdę poczuję. Nie jestem w stanie o tym pisać, mimo iż wiele osób zachęcało mnie, mówiąc, że będzie to dla mnie terapia. Nie mogę. Jego śmierć jest większa, niż słowa. To, co czuję nie może być ubrane w słowa, nie może być zamknięte w granicach papieru, wyświetlacza, klawiatury, zdania. To było i nadal jest przytłaczające. Śmierć Pana T. zostawiła mnie nagą, rozdartą, zagubioną, bezbronną i pustą.
Mój ból rósł na sile z każdą sekundą, która przypominała mi, że odszedł na zawsze i nie wyobrażam sobie postawienia jakiekolwiek kroku bez niego przy mojej nodze. Nie wiedziałam co robić, dokąd pójść, jak wstać rano z łóżka i iść dalej. Nie znałam już siebie. Odkąd pamiętam miałam smycz zawieszoną na szyi, kieszenie pełne siatek na kupę i małego, białego potwora, który chodził za mną, udając psa. KIM teraz jestem?
Musieliśmy uciec. Ja musiałam uciec. Nie mogłam oddychać, nasze mieszkanie próbowało mnie udusić. Ogród pozostał w ciemności, nie zapaliliśmy świateł, żebyśmy nie musieli patrzeć, jak nie biega za kotami i ptakami. Uciekliśmy do Lanzarote. Na czarną wyspę. Bardzo symbolicznie.
Przeszłam przez najtrudniejsze godziny, dni mojego życia. I na tej czarnej wyspie udało mi się zrobić krok na przód, mały, malutki krok, ale bardzo ważny.
Jest więcej zdjęć, ale będą częścią czegoś innego…
Na razie to wszystko, co mam do zaoferowania.
Brakuje mi ciebie, Panie T., okropnie mi ciebie brakuje w każdej minucie. Znajduję wszędzie twoją sierść, trzymam ją w ręku i roluję pomiędzy palcami, żeby na jedną chwilę znowu poczuć twoją obecność. Teraz jestem wdzięczna za to, że tak dużo jej gubiłeś.
Kiedyś moja mama powiedziała mi, że na jednym z grobów przeczytała zdanie, które pomaga jej się pogodzić ze śmiercią bloskich.
“Nie odszedłeś, tylko jesteś przed nami”
Czekaj na mnie, czekaj na nas.
Tłumaczenie: Weronika Makowska

11 Comments